Z troską o Ciebie, z troski o Ziemię

Native Big Story

Przez tydzień próbowałam nie produkować śmieci. Czy mi się udało i co zyskałam?

Przez tydzień próbowałam nie produkować śmieci. Czy mi się udało i co zyskałam?

Mój eksperyment bycia „less waste” zaczęłam od analizy produkowanych przez siebie odpadów. Zajrzałam do kosza, żeby sprawdzić, co w nim ląduje i co mogę najłatwiej zredukować. Moim największym problemem okazał się plastik, z którym postanowiłam się jak najszybciej rozprawić. Tygodniowe życie bez generowania plastikowych śmieci okazało się prostsze, niż myślałam, ale nie obyło się bez niespodzianek, na które nie byłam przygotowana.

Dalsza część tekstu poniżej

 
Nowa szczoteczka
z wymiennymi główkami
MNIEJ
PLASTIKU
WYMIEŃ GŁÓWKĘ,
NIE SZCZOTECZKĘ
PAPIEROWE
OPAKOWANIE
Dowiedz się więcej
Czy można żyć bez generowania odpadów?

Idea ruchu „zero waste” (z ang. zero śmieci) narodziła się w Stanach Zjednoczonych w 2008 r. Pomysłodawczynią rewolucyjnego podejścia do odpadów była Bea Johnson, autorka amerykańskiego bloga „Zero Waste Home”, która postanowiła zredukować ilość produkowanych przez siebie oraz swoją rodzinę odpadów do… zera. W ciągu roku udało jej się zminimalizować je na tyle, że bez problemu mieściły się w jednym słoiku. Eksperyment ten zainspirował tysiące osób na całym świecie, które postanowiły żyć zgodnie z pięcioma zasadami sformułowanymi przez guru „zero waste”:


• Refuse – odmawiaj,
• Reduce – ograniczaj,
• Reuse – użyj ponownie,
• Recycle – przetwarzaj,
• Rot – kompostuj.


Zasada 5R to credo „zero waste”, globalnego ruchu, do którego dołączają ci, którzy chcą żyć ekologicznie. Dziś coraz częściej słowo „zero” zamienia się na „less” (ang. mniej), a radykalne podejście Bei zastępuje codziennymi małymi krokami, które pozwalają nie tylko zaoszczędzić pieniądze i zmniejszyć ilość generowanych odpadów, lecz przede wszystkim zmienić własne przyzwyczajenia oraz prowadzić bardziej odpowiedzialne i świadome życie.


Moja babcia była „zero waste”, ja też spróbuję

Jeśli przyjrzymy się pięciu zasadom ruchu „zero waste”, szybko odkryjemy, że w naszym otoczeniu na pewno są osoby, które zawsze żyły w ten sposób. Moja babcia byłaby pewnie zdziwiona, gdyby dowiedziała się, że prowadziła ekologiczny tryb życia. Dla niej to była po prostu oszczędność połączona z praktycznym gospodarowaniem odpadami. W kuchni nic się nie marnowało, na zakupy chodziła z wiklinowym koszykiem, korzystała z własnoręcznie przygotowanej chemii, ubrania cerowała, a buty naprawiała u szewca.


Kuchnia bez odpadów

Mój eksperyment z życiem „less waste” zaczęłam od analizy odpadów. Zajrzałam do kosza, żeby sprawdzić, co w nim ląduje i co mogę najłatwiej zredukować. Moim największym problemem okazał się plastik: kartony po mleku, opakowania po jogurtach, plastikowe pojemniki po gotowej żywności, woreczki po kaszy i ryżu, butelka po szamponie. Postanowiłam sprawdzić, które z tych odpadów mogę zminimalizować.


fot. Dagmara Łacny

Na lokalnym targu łatwiej kupić żywność bez plastikowych opakowań

Nie poszłam na zakupy do pobliskiego supermarketu, w którym spora część owoców i warzyw pakowana jest w plastik, a zużycie foliówek woła o pomstę do nieba. Zamiast tego odwiedziłam osiedlowy targ, a zabrałam ze sobą płócienną torbę oraz wielorazowe woreczki. Już na pierwszym stoisku sprzedawczyni wręczyła mi foliówkę, do której miałam zapakować jabłka oraz paprykę.


fot. Dagmara Łacny

Na zakupy warto zabierać bawełnianą torbę oraz wielorazowe siateczki na owoce i warzywa

Grzecznie podziękowałam i podałam przygotowane zawczasu wielorazowe siatki. Sprzedawczyni odebrała je ode mnie z uśmiechem, komentując, że to „tak ekologicznie”, a ja zapytałam, czy klienci często przychodzą ze swoimi woreczkami. Usłyszałam, że jestem pierwszą osobą, która prosi, by warzywa i owoce zapakować do własnej torby. Wprawdzie coraz więcej ludzi przychodzi na zakupy z bawełnianą siatką lub koszykiem, ale i tak domaga się, by produkty pakowane były osobno w foliowe siateczki. W 2017 r. Ministerstwo Klimatu i Środowiska wprowadziło opłatę recyklingową, dzięki której zużycie foliowych toreb w Polsce spadło 30-krotnie. Wcześniej przeciętny Kowalski zużywał ponad 400 foliówek rocznie, a dla porównania Duńczyk potrzebował ich zaledwie czterech. Dzięki wprowadzonej ustawie klienci zaczęli chodzić na zakupy z wielorazowymi torbami, choć nie przestali używać bezpłatnych „zrywek”. Foliówki, które natychmiast lądują w koszu, warto zastąpić praktycznymi woreczkami, które można samodzielnie uszyć np. ze starej firanki.


fot. Dagmara Łacny

Warto poszukać sklepu, który oferuje produkty na wagę

A co z innymi produktami, które często pakowane są w plastik? Czy te odpady również można łatwo zredukować? Na targu trafiłam na świetne stoisko, które oferuje suche strączki, kasze oraz orzechy na wagę. Dzięki temu można kupić dokładnie tyle, ile potrzebujemy, a co najważniejsze – nie generować plastikowych śmieci. Jest jeszcze jedna zaleta kupowania sypkich produktów na wagę: oszczędność. Przykładowo za 400 g fasoli pakowanej w foliowe opakowanie trzeba zapłacić około 7 zł. Na taką samą ilość strączków, które zostały zapakowane do mojego woreczka, wydałam niewiele ponad 5 zł. Jeszcze bardziej opłaca się kupowanie na wagę lekkich produktów, np. płatków drożdżowych czy przypraw.



fot. Dagmara Łacny

Kupowanie produktów na wagę pozwala zaoszczędzić i nie generować plastikowych odpadów.

Co jeszcze można dostać bez plastiku? Jeśli kupujecie sery albo wędlinę na wagę, możecie poprosić o zapakowanie ich do własnego pojemnika. W przypadku moich zakupów było to, niestety, niemożliwe. Wegańskie produkty pakowane są najczęściej w plastik i nie można ich dostać na wagę (wyjątkiem jest tofu, choć z jego dostępnością bywa różnie).


fot. Dagmara Łacny

Na zakupy z własną siatką

W tygodniu „zero waste” musiałam zrezygnować także z sojowych parówek i mielonego z białka grochu. Na szczęście część wegańskich produktów można przygotować samodzielnie: humus, warzywne pasty i burgery czy roślinne mleko. Co jeszcze mnie zaskoczyło? Na pewno brak dostępności wielu produktów na wagę – nie znajdziecie w sklepie przecież chipsów na gramy, choć oczywiście można zrobić je samodzielnie.


Kuchnia „less waste” dla początkujących:

• Chodź na zakupy z bawełnianą torbą, koszykiem albo plecakiem.
• Zabieraj ze sobą wielorazowe woreczki, pudełka, słoiki oraz wytłoczki na jajka.
• Znajdź sklepy, które oferują produkty na wagę. Bez opakowania możesz kupić nie tylko owoce i warzywa, lecz także kasze, makarony, bakalie, płatki, przyprawy, kawę, herbatę czy oleje.
• Sprawdź, które produkty można przygotować samodzielnie, np. pasty kanapkowe, jogurty, granolę, mąkę, roślinne mleko.
• Nie marnuj jedzenia. Naucz się, jak wykorzystać resztki z obiadu, sprawdź, do czego użyć czerstwego chleba (numer jeden na liście najczęściej wyrzucanych produktów).
• Nie kupuj wody w plastikowych butelkach. Zasmakuj w kranówce albo zainwestuj w dzbanek z filtrem.
• Zamień plastikowe gąbki do naczyń na ekologiczne myjki z lnu.
• Nie kupuj papierowych ręczników. Korzystaj z bawełnianych ściereczek.


Ekologiczna łazienka

Analiza odpadów, które produkowałam w łazience, wypadła znacznie lepiej, ale kilka rzeczy było do zmiany. Już dawno zrezygnowałam z bawełnianych płatków do demakijażu na rzecz specjalnej rękawiczki, która pozwala oczyścić skórę bez dodatkowych kosmetyków. Żel do mycia ciała oraz twarzy także zastąpiłam mydłem w kostce. Dzięki temu oszczędzam oraz nie generuję plastikowych śmieci. Przed rozpoczęciem eksperymentu „zero waste” skończył mi się szampon do włosów, musiałam również wymienić szczoteczkę do zębów. Tym razem nie sięgnęłam po plastikowe opakowanie, ale wybrałam szampon w kostce. Nie byłam przekonana, czy taka forma kosmetyku spełni moje oczekiwania, ale dziś jestem zachwycona. Co ważne, jedna kostka odpowiada trzem butelkom szamponu o pojemności 250 ml.

fot. Dagmara Łacny

Wiele produktów można wymienić na bardziej ekologiczne. Mydło w kostce albo szczoteczka z wymienną główką to idealne rozwiązanie na początek

Aby zminimalizować ilość odpadów, postanowiłam wymienić również szczoteczkę do zębów na ekologiczną wersję. Aż dziwne, że nikt wcześniej nie wpadł na to, żeby wprowadzić do sprzedaży klasyczną szczoteczkę z wymiennymi główkami. Do tej pory kupowałam rocznie cztery szczoteczki, ale dzięki nowym szczoteczkom Jordan Change mogę nie tylko zaoszczędzić pieniądze, ale przede wszystkim ograniczyć ilość produkowanego plastiku. W zestawie jest rączka z dwiema lub czterema końcówkami, a sam mechanizm wymiany główki jest dziecinnie prosty. Można również dokupić zestaw dwóch zapasowych główek. Rączka szczoteczki została wyprodukowana w 100 proc. z materiałów z recyklingu, natomiast włosie wykonane jest z nylonu 1010, opartego na biotechnologii i wytwarzanego z rącznika pospolitego. To szczoteczka, która doskonale wpisuje się w założenia ruchu „less waste”.

Warto szukać produktów bardziej ekologicznych

Łazienka bezodpadowa – jak zacząć:

• Zrezygnuj z jednorazowych płatków kosmetycznych i wacików. Zastąp je rękawiczką do demakijażu albo wielorazowymi produktami.
• Nie kupuj szamponów, odżywek ani żelu do kąpieli w plastikowych opakowaniach.
• Zamień jednorazowe szczoteczki na te z wymiennymi końcówkami.
• Zamiast podpasek i tamponów używaj kubeczka menstruacyjnego albo menstruacyjnej bielizny.
• Nie kupuj papieru toaletowego zapakowanego w plastik. Korzystaj z ekologicznego papieru wyprodukowanego z recyklingu. Wiele osób żyjących zgodnie z zasadą „less waste” nie używa w ogóle papieru i zastępuje go bawełnianymi ściereczkami oraz wodą.
• Nie kupuj chemii w plastikowych opakowaniach. Klasyczne środki czyszczące zamień na sodę oczyszczoną i ocet. To nie tylko tańsze, lecz także zdrowsze dla ciebie oraz planety.

video: nLoAI-Yhf


„Less waste” na co dzień

Życie bezodpadowe wymaga na początku sporej uważności. Jeśli chcę wypić na mieście kawę, muszę pamiętać, by zabrać ze sobą wielorazowy kubek. Dzięki temu nie tylko nie produkuję plastikowych śmieci, lecz także oszczędzam. Wiele miejsc oferuje zniżki tym, którzy przychodzą na kawę z własnym kubkiem. Przed wyjściem z domu muszę pamiętać o zabraniu ze sobą wielorazowej butelki na wodę (dzięki temu nie kupuję na mieście napojów w plastiku), woreczków na zakupy oraz bawełnianej torby. Kanapek na drugie śniadanie nie pakuję już w folię, ale korzystam z wielorazowych woskowijek (bawełnianej szmatki nasączonej specjalną mieszaniną na bazie wosku pszczelego). Gdy idę do restauracji, zabieram ze sobą plastikowe opakowanie na ewentualne resztki.


Kawa do własnego kubka pozwala zaoszczędzić nawet 3 zł

Tydzień „less waste”: co mi to dało?

Życie bezodpadowe to przede wszystkim zmiana codziennych nawyków oraz bardziej uważne podejście do zakupów. Moje wnioski?
• Nie kupowałam produktów, których nie mogłam dostać bez plastikowego opakowania. Dzięki temu bardziej świadomie zaplanowałam tygodniowy jadłospis, a także nie jadłam tzw. śmieciowego jedzenia (chipsy, ciastka, gotowa żywność).
• Kupowanie produktów na wagę uzmysłowiło mi, ile tak naprawdę ich potrzebuję, ale także pozostawiło w moim portfelu więcej oszczędności.
• Część wielorazowych produktów higienicznych to inwestycja, która zwróci się nawet po miesiącu. Kubeczek menstruacyjny pozwala zaoszczędzić rocznie nawet 200 zł, szczoteczka z wymiennymi końcówkami to dodatkowo 60 zł w portfelu.
• Nie muszę tak często opróżniać kosza na śmieci. Niby nic takiego, a jednak cieszy.


Po tygodniu kosz na plastikowe odpady pozostał pusty. Udało mi się zredukować ilość zbędnych opakowań do zera. Żyjąc zgodnie z zasadą „less waste”, zaoszczędziłam także sporo pieniędzy. Myślę, że najważniejszą lekcją, którą wyniosłam z tego eksperymentu, jest uważność, z jaką zaczęłam podchodzić do codziennych zakupów oraz moich konsumenckich wyborów. Zyskałam również motywację do tego, by zmienić część swoich przyzwyczajeń, bo to może korzystnie wpłynąć nie tylko na moje zdrowie i zawartość portfela, lecz także na kondycję całej planety. Wdrożenie choćby kilku zasad, które opisałam, to pierwszy krok do bardziej ekologicznego życia, pozwalającego produkować znacznie mniej śmieci. Spróbujesz?